Ranczo 2
W drugiej serii serialu „Ranczo” związek romantyczny Lucy – Kusy (czy może dokładniej – problem z zaistnieniem takiego związku) odgrywa nadal istotną rolę, w większym jednak stopniu bohaterami historii stają się inni mieszkańcy wsi.
Kusy mimo chwili uniesienia w finale pierwszej serii, uniesienia tego gorzko żałuje już w pierwszym odcinku kolejnej serii, rozumiejąc, że tak wspaniała dziewczyna jak Lucy, zasługuje na lepszego partnera niż on. Upór Kusego jest wielki jak jego miłość do Lucy, a więc nie do przełamania.
Lucy – nie mogąc przekonać Kusego do siebie, niejako zastępczo przekonuje go do powrotu do malarstwa, licząc, że sukcesy na tym polu wzmocnią jego poczucie wartości. Kusy wraca więc do pędzla, problem polega jednak na tym, że jego malarstwo to abstrakcyjne poszukiwania tak zaawansowane, że, jak przyznaje ksiądz – tylko jeden docent ASP, co był kiedyś na letnisku, te obrazy rozumiał, ale poza tym, to nikt.
Lucy organizuje fikcyjny popyta na sztukę Kusego, kiedy jednak intryga się wydaje, Kusy, dochodzi do wielkiej awantury z niszczeniem obrazów włącznie. Kusy maluje z obrzydzeniem cykl dziełek o diabłach podlaskich, żeby pokazać, że zaspokajanie popularnych gustów nie jest trudne. I ma rację, cykl osiąga wielkie w międzyczasie podsuwa Lucy różnych konkurentów do ręki, cierpiąc przy tym na silną ambiwalencję uczuć.
W ostatnim odcinku tej serii, Kusy, nie mogąc inaczej rozwiązać problemu, zda się wreszcie w tej sprawie na sąd Boży, podejmując decyzję skończenia ze sobą poprzez rzucenie się nocą pod nadjeżdżający PKS. Wpada jednak tylko pod rower jadącego bez świateł Solejuka, co przekonuje go, że jednak Lucy jest mu przeznaczona.
Na wsi, dzięki niespożytej energii Lucy do zmian, dzieje się dużo, także dobrego – m.in. Solejukowa aby wydobyć się z biedy zakłada rodzinną wytwórnię pierogów, Pietrek emigruje na budowę do Anglii, (ale tylko na dwa odcinki) – wraca zaś nie tylko z pewną (niedużą) sumą funtów, ale przede wszystkim z zupełnie nowym spojrzeniem na organizację pracy. Skoro już mowa o emigracji – gminny lekarz wybiera się na kontrakt do Szkocji, co jednoczy całą wieś w spisku, żeby go od tego od tego pomysłu odwieść, bo wiadomo, że żaden inny lekarz za te pieniądze do Wilkowyj nie przyjdzie.
Lucy odkrywa idee Grundtviga, twórcy uniwersytetów ludowych i naturalnie, jak to Amerykanka nie rozumiejąca realiów, chce taki uniwersytet założyć w Wilkowyjach. Być może właśnie dlatego, że nie rozumie realiów… We wszystkich tych sprawach naturalnie istotną rolę odgrywają wójt i ksiądz, którzy, kultywując pieczołowicie starą waśń, potrafią jednak zjednoczyć siły w sytuacjach wyższej konieczności.
Nie można też nie wspomnieć o nowej misji Michałowej, księżej gospodyni, która postanawia przywrócić Japycza na drogę przyzwoitości, co nagle owocuje wybuchem jesiennej, by tak rzec, miłości – pełnej jednak burz gwałtownych i – przy tak dużej różnicy charakterów – nieuniknionych.
Wójtówna tradycyjnie zakochuje się w kolejnych spotkanych młodzieńcach natychmiast upodabniając się do nich i przyjmując ich, skrajnie różne, poglądy za swoje. Wybucha także romans najbardziej zaskakujący – między Policjantem a barmanką Violetką.