Olyia popada w coraz większą paranoję – jest pewna, że ktoś za nią jednak cały czas chodzi. Zachowuje się tak irracjonalnie, że zaczyna to być trudne do zniesienia. Tomek postanawia sprawdzić, czy jego ukochana nie zwariowała i zaczyna… śledzić Olyę. Gdyby nie był tak bardzo skupiony na tym, żeby jej udowodnić, że to on ma rację, może zauważyłby, że dzieje się coś dziwnego – Olyię śledzi bez mała tłum.
Pielęgniarki kontynuują rosyjskie konwersacje z panem Henrykiem, który, w końcu, zmęczony szukaniem w głowie słówek, których ostatnio uczył się dawno temu, w szkole, postanawia przerwać ten dziwny precedens. Wyjaśnia, że te dziewczyny, które do niego przychodzą, to nie są jego córki, ale po prostu mieszkają razem. Pielęgniarka kiwa głową na znak, że wszystko zrozumiała – aż za dobrze. Henrulę odwiedza Matylda z mężem gangsterem. Czy ordynator zrozumie, że jego przyjaciel ma mieć w szpitalu warunki jak w najlepszym SPA?
Halina i Adam nie mogą dłużej patrzeć, jak profesor zapada się w sobie. Kablówka z transmisjami koncertów nie pomogła, wizyty Uljany nie pomagają, a na to, żeby profesor leczył melancholię koniakiem pozwolić nie mogą. Halina przypomina sobie, że ma kuzynkę, której córka uczyła się grać na skrzypcach. Postanawia, że koniecznie trzeba ją ściągnąć.
Polina doznaje niemałego szoku, kiedy pewnego deszczowego dnia otwiera drzwi mieszkania pana Henryka i widzi stojącą w progu z wielkimi walizkamii, przemoczoną i wyglądającą jak tysiąc nieszczęść Katię.